Zapewnienie efektywnego poziomu poboru danin publicznych wymaga od organów podatkowych ciągłego zbierania i analizy różnych informacji o podatnikach. Obecnie jednym z najistotniejszych źródeł tych informacji są struktury Jednolitego Pliku Kontroli, które umożliwiają automatyczne gromadzenie danych dotyczących rozliczeń podatkowych. Oprócz uzyskiwania informacji drogą elektroniczną, Ordynacja podatkowa wyposażyła organy podatkowe w „klasyczne” kompetencje umożliwiające im zbieranie niezbędnych danych od podatników.
Miesiąc: listopad 2017
Prawidłowo sporządzone uzasadnienie wyroku sądu I instancji
Komentarz orzecznictwa z zakresu prawa administracyjnego autorstwa Karoliny Kołban oraz r.pr. Wacława Knopkiewicza.
Pełny komentarz: http://www.m.legalis.pl
Jak poprawnie zmienić umowę o zamówienie publiczne?
Zmiana zawartej umowy o zamówienie publiczne w stosunku do treści oferty obwarowana jest licznymi zastrzeżeniami. Ostatnia nowelizacja Prawa zmówień publicznych wprowadziła do nich znaczące modyfikacje. Szczególne kontrowersje wzbudza opcja zmiany umowy uzależniona wyłącznie od wartości dokonywanych zmian, w zupełnym oderwaniu od kryterium przedmiotowego. Czy każda zmiana w takim przypadku będzie zgodna z przepisami prawa?
Jak brzmi nowy przepis?
Nowelizacja Pzp z dnia 22 czerwca 2016 r. znacząco zmodyfikowała możliwość wprowadzania zmian do treści umowy o zamówienie. Jednym z najciekawszych aspektów nowelizacji jest wprowadzenie nowego wyjątku od zakazu zmiany umowy, ustanowionego w art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp. Umożliwia on zmianę postanowień zawartej umowy w stosunku do treści oferty, na podstawie której dokonano wyboru wykonawcy, jeśli ”(…) łączna wartość zmian jest mniejsza niż kwoty określone w przepisach wydanych na podstawie art. 11 ust. 8 i jest mniejsza od 10% wartości zamówienia określonej pierwotnie w umowie w przypadku zamówień na usługi lub dostawy albo, w przypadku zamówień na roboty budowlane – jest mniejsza od 15% wartości zamówienia określonej pierwotnie w umowie”.
Przesłanki do zmiany umowy
Z treści cytowanego przepisu wynika, że zmianę umowy o zamówienie warunkuje spełnienie dwóch (kumulatywnych) przesłanek. Pierwsza zachodzi wtedy, gdy łączna wartość zmian wprowadzonych do umowy o zamówienie jest mniejsza niż kwoty tzw. „progów unijnych”. Druga z przesłanek jest spełniona wtedy, gdy zmiana umowy nie przekracza 10% pierwotnego wynagrodzenia wykonawcy w przypadku, gdy zamówienie udzielane jest na roboty budowlane, zaś gdy przedmiotem zamówienia jest dostawa lub usługa – 15% pierwotnego wynagrodzenia wykonawcy.
Komentując przesłankę do zmiany umowy o zamówienie na podstawie art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp należy zauważyć, że prawodawca pominął w niej to, do czego byliśmy tak przywiązani analizując możliwość zmiany umowy o zamówienie przed wejściem w życie nowelizacji Pzp, a więc warunek przedmiotowy. Skoro zatem warunek przedmiotowy nie występuje w przepisie, to podstawą do zmiany umowy o zamówienie na podstawie art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp może być w zasadzie każda zmiana umowy, byleby jej konsekwencje finansowe (wartość) nie przekraczały ustanowionych w tym zakresie pułapów.
Zmiana umowy w świetle zasad wydatkowania środków publicznych
Brak ustanowienia warunków przedmiotowych, a jedynie uzależnienie zmiany umowy o zamówienie od jej wartości doprowadził do sytuacji, w której zarówno wykonawcy, jak i zamawiający dość „twórczo” podeszli do stosowania przepisu.
Znany jest mi przypadek wykonawcy, który bezpodstawnie wystąpił do zamawiającego o zwiększenie wynagrodzenia, bowiem art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp po prostu na to zezwala. Wykonawca ten jednocześnie, w zamian za zwiększone wynagrodzenie, nie planował na rzecz zamawiającego nie tylko ekwiwalentnego, ale jakiegokolwiek świadczenia. Takie przypadki (choć kuriozalne) wcale nie zdarzają się rzadko. Zwłaszcza zaś w sytuacji, w której zamawiający korzysta ze środków unijnych i jest żywotnie zainteresowany zakończeniem wykonania przedmiotu zamówienia w terminie, który umożliwi mu otrzymanie tego rodzaju wsparcia. Wówczas jest on bardziej skłonny na ustępstwa wobec wykonawcy, a art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp staje się podstawą prawną realizacji tych ustępstw.
W omawianej wyżej sytuacji oczywiście brakuje podstawy do zmiany umowy o zamówienie. Należy zwrócić uwagę, ze przepis stanowi o „wartości zmian”, a zatem z jego litery wywieźć należy, że za (ewentualnym) zwiększeniem wynagrodzenia wykonawcy zawsze musi iść świadczenia wykonawcy na rzecz zamawiającego. Dopiero wówczas można mówić o podwyższeniu wynagrodzenia wykonawcy.
Jednocześnie nie może być to świadczenie pozorne, czy też nieekwiwalentne. Należy pamiętać, że obok przepisów Pzp zamawiających obowiązują przepisy ustawy o finansach publicznych statuujące zasady wydatkowania środków publicznych. Jedna z nich, ustanowiona w art. 44 ust. 3 pkt 1 lit. a, wymaga ponoszenia wydatków publicznych „w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasad: a) uzyskiwania najlepszych efektów zdanych nakładów”. Na marginesie o konieczności ich stosowanie nie przesądza to, że dany podmiot posiada status jednostki sektora finansów publicznych, czy też nie, a fakt wydatkowania środków publicznych. Do stosowania zasad wydatkowania środków publicznych są zatem zobligowania nawet ci zamawiający, którzy są spoza sektora finansów publicznych, jeżeli wydatkują środki publiczne.
Podsumowanie
Jeżeli zatem zamawiający godzi się na aneks do umowy o zamówienie zwiększający wynagrodzenie wykonawcy, a to odbywa się na podstawie art. 144 ust. 1 pkt 6 Pzp, to powinien on wziąć pod uwagę nie tylko to, aby wartość zmiany nie przekraczała pułapów określonych w tym przepisie, ale również to aby wartość zmiany wynagrodzenia wykonawcy była ekwiwalentna do jego świadczenia względem zamawiającego. Tylko wówczas zmiana umowy będzie w pełni zgodna z obowiązującymi przepisami.
Spółka zagraniczna – o czym trzeba pamiętać?
Zagraniczna spółka holdingowa może być użytecznym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób, które dużo podróżują lub mają interesy w różnych państwach. Na co zwrócić uwagę decydując się na spółkę holdingową i jakie kwestie rozważyć, aby uniknąć pułapek?
Zarządzaj z głową
Zdarza się, że właściciel i członek zarządu zagranicznej spółki po tym, jak wniesie do niej cały swój majątek – nie pojawia już w państwie jej siedziby. Jednocześnie wszystkie istotne decyzje podejmuje sam bezpośrednio z Polski. Efekt? Organ podatkowy może uznać zagraniczną spółkę za polskiego podatnika CIT. O rezydencji podatkowej spółki decyduje bowiem m.in. miejsce jej efektywnego zarządu. Nawet więc jeśli ma ona siedzibę formalnie zarejestrowaną np. na Cyprze, ale osobą rzeczywiście sprawującą kontrolę jest polski rezydent to organy mogą uznać spółkę za polskiego podatnika. W rezultacie dochody, które za granicą byłyby zwolnione z podatku, będą opodatkowane w Polsce 19% CIT.
Ministerstwo Finansów, dostrzegając skalę zjawiska wydało ostrzeżenie przed optymalizacją podatkową z wykorzystaniem spółek zagranicznych (link). Na co więc zwrócić uwagę aby uniknąć kłopotów:
- spółka powinna posiadać lokalnych dyrektorów lub pracowników, mających realny wpływ na jej funkcjonowanie; dyrektorzy powinni posiadać jakąkolwiek wiedzę o branży, w której działa spółka,
- jeśli polski podatnik chce mieć osobiście wpływ na spółkę to powinien sam regularnie ją wizytować i podejmować wtedy czynności zarządcze. Chodzi nie tylko o podpisywanie uchwał czy sprawozdań, ale też o faktyczny zarząd czyli zlecenia przelewów, podpisywanie umów, itp.
Pamiętajmy, że aby sprawdzić, kto faktycznie zarządza spółką, wystarczy zweryfikować podpisy pod oficjalną dokumentacją czy dyspozycje operacji bankowych. Organ może też przeanalizować korespondencję mailową i billingi telefoniczne.
Substancja, czyli co?
Organy podatkowe badają również tzw. „substancję” spółki, czyli czy posiada ona odpowiednie zaplecze do prowadzenia działalności. Część spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych to tak zwane „letterbox office”, czyli zbiorczo zarejestrowane spółki posiadające tylko adres – bez żadnych aktywów. Naraża to spółkę na zarzut pozorności, obejścia prawa podatkowego i działania w celu osiągnięcia korzyści podatkowych. W efekcie organ może wymierzyć zaległy podatek wraz z odsetkami. Podatnikowi może grozić również odpowiedzialność karnoskarbowa.
Chcąc uchronić się przed tymi zarzutami należałoby podjąć przynajmniej minimalny zestaw działań, których dokonałby racjonalny przedsiębiorca rozpoczynający działalność: zorganizowanie lokalnego biura, pracowników, założenie strony internetowej, itp. Organ podatkowy może np. w każdej chwili zadzwonić i sprawdzić czy w godzinach pracy ktokolwiek odbiera telefon w biurze spółki.
Substancja spółki może być różna zależnie od skali działalności. Początkującemu start-upowi wystarczy często biurko i jeden pracownik. Natomiast dochodowa spółka o milionowych obrotach siłą rzeczy wymaga zintensyfikowanej obsługi. Wraz z upływem czasu i wzrostem skali poziom „substancji” powinien się więc zwiększać.
Czy moja spółka jest kontrolowana?
Podatnik posiadający zagraniczną spółkę kontrolowaną (CFC) musi zapłacić 19% podatku od dochodów tej spółki. Stawka jest więc wysoka.
Co kwalifikuje się jako CFC? Chodzi głównie o spółki z rajów podatkowych oraz spółki z krajów, w których stawka podatku od dochodów pasywnych (np. dywidendy, odsetki, zyski kapitałowe, należności licencyjne) jest niższa niż 14,25% a podatnik posiada co najmniej 25% udział w zysku, kapitale i prawie głosu w organach kontrolnych i stanowiących. Jeśli więc większość przychodów tej spółki pochodzi ze źródeł pasywnych wówczas podatnik musi zapłacić 19% podatku od dochodu spółki i prowadzić rejestr zdarzeń zaistniałych w spółce.
Wskazane rygory nie dotyczą spółek spoza rajów podatkowych, prowadzących rzeczywistą działalność gospodarczą. Jeżeli więc zagraniczna spółka holdingowa będzie faktycznie prowadzić działalność (np. handel, najem), to przepisy o CFC da się wyłączyć. Poza tym, jeśli CFC wypłaci wspólnikowi dywidendę (albo wspólnik sprzeda udziały), to uzyskana kwota podlega odliczeniu od podstawy opodatkowania, zmniejszając wysokość podatku od dochodów CFC.
Podsumowanie
Czasy, w których każdy mógł mieć swoją spółkę-skarbonkę na drugim końcu świata minęły bezpowrotnie. Globalny trend wskazuje na rosnące zainteresowanie organów podatkowych „pustymi” strukturami.
Dlatego do spółki holdingowej trzeba podejść z głową. Przede wszystkim potraktuj to jak inwestycję, jak otwarcie nowego lokalnego biznesu – przygotuj biznesplan. Po drugie, nie działaj sztucznie. Dopasuj spółkę do tego co robisz i na czym się znasz. Po trzecie, zastanów się – dlaczego to robisz? Jakie korzyści prawne (np. sukcesja majątkowa), osobiste (nowe miejsce zamieszkania) czy biznesowe możesz osiągnąć? Znając odpowiedzi na te pytania szybciej dojdziesz do tego gdzie i jak działać.
Artykuł został opublikowany na blogu Lexplorers.pl
Należyta staranność w VAT – zasady potrzebne biznesowi
"Nigdy nie poprę tezy, że w celu likwidacji oszustów można karać uczciwych podatników. Celem nadrzędnym jest ochrona uczciwych podatników, nawet jeśli czasami przyjdzie nam zaakceptować oszusta lub oszustwo." – Zdzisław Modzelewski w artykule dla Rzeczpospolitej.
Pełna treść artykułu pod linkiem.
Zmiana systemu opłat w ochronie środowiska
Jedną z kluczowych i jednocześnie budzących największe obawy zmian w obrębie wymagań związanych z ochroną środowiska, jest zmiana dotychczasowego systemu naliczania opłat z tytułu poboru wód z własnych ujęć oraz odprowadzania ścieków do środowiska. Obecnie opłaty te naliczane są i uiszczane w ramach tzw. opłat środowiskowych. Po wejściu w życie nowej ustawy Prawo wodne, odpowiedzialność za naliczenie opłaty i przekazanie informacji w tym zakresie podmiotom zobowiązanym, przerzucona zostanie na organ.
Jak jest obecnie?
Aktualnie podmioty korzystające ze środowiska rozliczają opłaty środowiskowe samodzielnie w ramach rocznego sprawozdania o zakresie korzystania ze środowiska. Sprawozdanie przedkładane jest następnie marszałkowi województwa w terminie do 31 marca roku następującego po roku, którego sprawozdanie dotyczy. Zgodnie z nową regulacją, taka forma naliczania opłat za pobór wód i odprowadzanie ścieków znajdzie zastosowanie po raz ostatni do opłat za rok 2017 (w terminie do 31 marca 2018 r.).
Zmiana od 1 stycznia 2018 r.
W odniesieniu do opłat należnych za rok 2018 powyższy system ulegnie zmianie. Zgodnie z nowym systemem, należności naliczane będą z urzędu przez nowo utworzony organ – Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Tym samym podmiot korzystający ze środowiska, a ściślej podmiot korzystający z usług wodnych, nie będzie ich wyliczał we własnym zakresie.
Całkowita opłata z tytułu poboru wód oraz opłata z tytułu odprowadzania ścieków uzależniona będzie (z nielicznymi wyjątkami) od dwóch składowych, tj.: wysokości opłaty stałej i wysokości opłaty zmiennej. Dlatego też, informacji określających wysokość opłat i sposób ich wyliczenia będzie kilka.
W odniesieniu do opłaty stałej, Wody Polskie przekażą ją w formie informacji rocznej. Niestety, na dzień dzisiejszy ustawa nie wskazuje czy informacja ta zostanie przygotowana wraz z początkiem roku, czy też zostanie naliczona z dołu, na koniec roku kalendarzowego. Niemniej opłata ta wnoszona będzie w 4 równych ratach kwartalnych. Raty uiszczane będą nie później niż do końca miesiąca następującego po upływie każdego kwartału, na rachunek bankowy Wód Polskich (a nie jak dotychczas na rachunek urzędu marszałkowskiego).
Z kolei opłata zmienna naliczana będzie w systemie kwartalnym. Daje to podstawy przypuszczać, iż będą to cztery informacje rocznie, odnoszące się do każdego kwartału w roku. Taki system naliczania tej opłaty podyktowany jest faktem, iż opłata ta należna jest za faktyczne ilości pobranych wód czy odprowadzonych ścieków, które docelowo ustalane będą na podstawie odczytów przyrządów pomiarowych. Podmiot obowiązany do ponoszenia opłat za usługi wodne, wnosić będzie opłatę zmienną, analogicznie jak w przypadku opłaty stałej, na rachunek bankowy Wód Polskich. Odmiennie kształtować się będzie termin jej wniesienia, ponieważ należność będzie musiała zostać uregulowana w ciągu 14 dni od dnia, w którym zobowiązany otrzyma informację za dany kwartał.
Postępowanie reklamacyjne
Pomimo, iż wyliczenie opłat leżeć będzie po stronie organu, nie oznacza to, że zobowiązanemu nie przysługują żadne środki zakwestionowania dokonanego wyliczenia. W przypadku zastrzeżeń co do jego wysokości, będzie on mógł skorzystać z postępowania reklamacyjnego. Reklamację składać się będzie do Wód Polskich, w terminie 14 dni od dnia otrzymania informacji ustalającej wysokość opłaty. Należy jednak pamiętać, iż złożenie reklamacji nie wstrzymuje wykonania obowiązku uiszczenia opłaty. W przypadku uwzględnienia reklamacji, organ zwróci różnicę między wysokością uiszczonej opłaty za usługi wodne, a wysokością opłaty za usługi wodne wynikającą z nowej informacji, uwzględniającej zarzuty zawarte w reklamacji. W razie nieuznania reklamacji właściwy organ Wód Polskich określi wysokość opłaty za usługi wodne w drodze decyzji, od której zobowiązanemu przysługiwać będzie skarga do sądu administracyjnego. Co istotne, reklamacja przysługiwać będzie tylko raz w danym okresie rozliczeniowym.
Podsumowanie
Obowiązek naliczania, w tym ustalania niezbędnych danych, w zakresie opłat z tytułu poboru wód i odprowadzania ścieków do środowiska, przerzucony został na organ. Jest to nowe i odmienne od dotychczas obowiązującego rozwiązanie. Na pierwszy rzut oka, może się ono wydawać wygodne dla zobowiązanych do ponoszenia opłat. Należy jednak zachować czujność, gdyż niektóre z przepisów ustawy, szczególnie dotyczące samego sposobu ustalania wysokości opłat, budzą wątpliwości interpretacyjne. Zawsze pozostaje wtedy możliwość wniesienia reklamacji bądź konsultacja z ekspertem w tej dziedzinie.
Amerykański sen ma swoją cenę, czyli kilka słów o wynajmowaniu nieruchomości w USA
Niskie oprocentowanie lokat bankowych skłania inwestorów do poszukiwania innych sposobów na lokowanie kapitału. Interesującą alternatywą jest amerykański rynek wynajmu nieruchomości. Dobrze zorientowani wiedzą, że inwestowanie w nieruchomości w atrakcyjnych lokalizacjach takich jak Manhattan, czy południowa Floryda, zapewnia trwałe i rentowne źródło zysków. W USA nie ma istotnych ograniczeń nabywania nieruchomości przez obcokrajowców, którzy zamierzają wynajmować je bez opuszczania własnego państwa.
Nie zapomnij podzielić się z fiskusem w USA
Zasadą jest opodatkowanie przychodów obcokrajowców z wynajmu nieruchomości w USA 30-proc. federalnym podatkiem u źródła. Przychody te mogą podlegać opodatkowaniu również na poziomie stanowym. Zależy to jednak od przepisów podatkowych obowiązujących w stanie, w którym położona jest nieruchomość. Oprócz poboru podatku u źródła, zarządcy nieruchomości wykazują przychody wynajmujących (tzn. odebrany w ich imieniu czynsz) w zeznaniu podatkowym. Następnie przekazują je amerykańskim organom podatkowym (IRS). Istotną wadą podatku u źródła jest brak możliwości obniżenia przychodów wynajmujących o koszty związane z wynajmem (np. nakłady na podniesienie standardu nieruchomości, itp.). Taka forma opodatkowania nie jest w związku z tym rekomendowana właścicielom, którzy ponieśli duże wydatki na wynajmowaną nieruchomość.
Wynajmujący mogą uniknąć podatku u źródła pod warunkiem złożenia w IRS wniosku o opodatkowanie dochodów z wynajmu według stawki, która aktualnie wynosi od 10 do prawie 40 proc. Wówczas uzyskane przychody mogą zostać przed obliczeniem podatku obniżone o poniesione koszty. Warunkiem skuteczności wniosku jest dołączenie go do złożonego w terminie zeznania podatkowego i poinformowanie zarządców nieruchomości, aby nie pobierali podatku u źródła.
Rezygnacja z podatku u źródła wiąże się z tym, że sami właściciele nieruchomości (a nie zarządcy) muszą zatroszczyć się o terminowe wykonanie zobowiązań względem IRS.
… i z fiskusem w Polsce
Zyski z wynajmu nieruchomości w USA są opodatkowane w tym państwie, jednak osoby mieszkające w Polsce muszą wykazać je także w polskim zeznaniu podatkowym razem z dochodami osiągniętymi w Polsce. Nie oznacza to jednak, że podatek zapłacony w USA nie ma wpływu na wysokość podatku należnego w Polsce. Amerykańsko – polska umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania z 1974 r. przewiduje w tym wypadku tzw. metodę proporcjonalnego zaliczenia. Oznacza ona, że dochody z USA podlegają opodatkowaniu w Polsce. Jednocześnie jednak możliwe jest odliczenie od podatku należnego w Polsce kwoty podatku zapłaconego w USA.
Z kolei nowa amerykańsko – polska umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania z 2013 r. przewiduje tzw. metodę wyłączenia z progresją. Zgodnie z tą metodą, zyski z wynajmu nieruchomości w USA będą zwolnione z opodatkowania w Polsce. Jednocześnie będą miały wpływ na ustalenie stopy procentowej, według której należy obliczyć podatek należny od dochodów osiągniętych w Polsce, opodatkowanych na zasadach ogólnych. W przypadku innych form opodatkowania (podatek liniowy bądź zryczałtowany) albo w braku dochodów osiągniętych w Polsce, nie będzie w ogóle konieczności uwzględniania w polskich zeznaniach podatkowych zysków z USA. Nowa umowa nie weszła jeszcze jednak w życie, ponieważ do tej pory nie została ratyfikowana przez USA.
Podsumowanie
Wynajmowanie nieruchomości w USA to dobry sposób na udaną i długotrwałą inwestycję. Możliwości, jakie stwarzają amerykańskie i polskie przepisy podatkowe, jest wiele. Nowa amerykańsko – polska umowa stworzy ich jeszcze więcej. Kluczem do sukcesu jest zaplanowanie odpowiedniej strategii. Pomoże w tym zatrudnienie profesjonalnego doradcy w USA lub wykwalifikowanego prawnika w Polsce. Konieczne będzie bowiem doświadczenie w zakresie transgranicznego doradztwa prawnego, międzynarodowego prawa podatkowego, a także koordynacja międzynarodowej obsługi prawnej.
Artykul został opublikowany na blogu Lexplorers.pl
Co ze spółką po śmierci wspólnika?
W poprzednim wpisie zwrócono uwagę na problemy, które mogą dotknąć wspólnika spółki z o.o. w związku z rozwodem. Okazuje się jednak, że zdarzają się w życiu sytuacje jeszcze mniej komfortowe niż rozwód. Na przykład śmierć…
Z życia wzięte
Dziesięć lat temu pan Piotr założył spółkę z o.o. ze swoim najlepszym przyjacielem, panem Wojtkiem. Spółka radziła sobie świetnie, zapewniając wspólnikom duże zyski. Niestety, w tym roku pan Wojtek niespodziewanie zmarł. Nie uregulował on w żaden sposób spraw finansowych na wypadek śmierci. Roszczenia wobec udziałów zgłosiła rodzina pana Wojtka, tj. jego żona i dwóch synów. Każdy z nich chciał dostać część udziałów po zmarłym. Szybko jednak doszło między nimi do kłótni o to jak podzielić udziały. Pan Piotr nie mógł porozumieć się ze spadkobiercami pana Wojtka. Pojawiły się problemy z podejmowaniem uchwał na zgromadzeniu wspólników. Nie do końca było bowiem wiadomo, kogo zaprosić na takie zgromadzenie w miejsce zmarłego wspólnika. Pan Piotr poszedł do prawnika, który na wstępie oświadczył mu, że o kwestiach spadkowych trzeba myśleć jeszcze za życia…
Jak zadbać o spółkę na wypadek śmierci wspólnika ?
W przypadku śmierci wspólnika spółki z o.o. przysługujące mu dotychczas udziały nie przestają istnieć. Śmierć wspólnika nie powoduje również rozwiązania spółki. Zasadą jest, że prawa i obowiązki majątkowe zmarłego – w tym udziały – przechodzą z chwilą jego śmierci na spadkobierców – jako element spadku.
Aby uniknąć kłopotów wynikających ze śmierci wspólnika, niezbędne jest uregulowanie kwestii dziedziczenia w umowie spółki z o.o. Stosownie do przepisów kodeksu spółek handlowych, umowa spółki może ograniczyć lub wyłączyć wstąpienie do spółki spadkobierców zmarłego wspólnika. Wyłączenie wstąpienia spadkobierców oznacza, że żaden z nich nie wchodzi do spółki w miejsce zmarłego wspólnika (udziały nie podlegają dziedziczeniu). W umowie spółki z o.o. można też zamieścić postanowienie, zgodnie z którym wstąpienie do spółki spadkobierców zmarłego wspólnika jest ograniczone. W praktyce sprowadza się to do tego, że do spółki przystępują tylko niektórzy spośród spadkobierców. Przykładowo, do spółki mogą wstąpić jedynie ci spadkobiercy, którzy spełniają wymogi określone w umowie spółki.
Ograniczenie wstąpienia spadkobierców do spółki nie może jednak oznaczać pozbawienia ich ekwiwalentu za udziały, które zmarły wspólnik posiadał. Jeżeli więc umowa spółki wyłącza lub ogranicza wstąpienie do spółki spadkobierców, należy pod rygorem bezskuteczności takiego ograniczenia określić warunki rozliczenia ze spadkobiercami, którzy nie wstąpią do spółki (patrz postanowienie Sądu Najwyższego z 17.05.2007 r., III CZP 45/07, OSNC-ZD 2008, Nr 3, poz. 60).
A jeżeli umowa spółki nie reguluje spraw spadkowych ?
W sytuacji gdy nie ureguluje się kwestii spadkowych w umowie spółki, to po śmierci wspólnika jego udziały podlegają dziedziczeniu na zasadach ogólnych. W konsekwencji spadkobiercy zmarłego wspólnika zasadniczo wstępują do spółki w jego miejsce.
W takim przypadku wspólnik nadal może uporządkować sprawy spadkowe na wypadek swojej śmierci. Najprostszym rozwiązaniem jest sporządzenie testamentu. Testament stanowi rozporządzenie majątkiem na wypadek śmierci. Spadkodawca może powołać do całości lub części spadku jedną lub kilka osób. Powołując określone osoby do spadku, spadkodawca powinien określić udział spadkowy każdej z nich. Przykładowo, spadkodawca powinien sprecyzować w testamencie, że jego syn dziedziczy majątek zmarłego w 30 %, a córka uczestniczy w spadku w pozostałej części.
Wbrew obiegowej opinii, sporządzający testament co do zasady nie może wskazywać w nim konkretnych składników majątkowych, które według jego woli powinny przypadać poszczególnym spadkobiercom po jego śmierci. W testamencie wymienia się bowiem osoby spadkobierców oraz wysokość udziału każdego ze spadkobierców w masie spadkowej.
Prostszym rozwiązaniem wydaje się być skorzystanie z zapisu windykacyjnego. W testamencie sporządzonym w formie aktu notarialnego spadkodawca może postanowić, że oznaczona osoba nabywa określony przedmiot z chwilą otwarcia spadku. Wspólnik spółki z o.o. w zapisie windykacyjnym może więc określić, że pewna osoba nabywa posiadane przez niego udziały, jako przedmiot zapisu, z chwilą śmierci wspólnika. Dzięki temu wspólnik może zdecydować, kto będzie kontynuował prowadzony przez niego biznes. Pozwala to istotnie zminimalizować ryzyko ewentualnych sporów między spadkobiercami o udziały w spółce.
Artykuł ukazał się na blogu Lexploreres.pl
Udźwignąć ciężar dowodu, czyli jak przygotować się do procesu o odszkodowanie od pracownika
Pracodawca, któremu pracownik wyrządził szkodę może uzyskać odszkodowanie do wysokości szkody z utraconymi, potencjalnymi korzyściami i odsetkami (pisaliśmy o tym w tekście „Szkoda do zwrotu, czyli kiedy pracownik odpowiada bez ograniczeń”). Czy to trudne? Owszem, jeśli pracodawca nie dopilnuje procesu zbierania i zabezpieczenia dowodów.
Dowody zbieraj zaraz po szkodzie
W procesie o naprawienie szkody, czy to wyrządzonej nieumyślnie czy umyślnie, na pracodawcy spoczywa tzw. ciężar dowodu. Musi on udowodnić, że poniósł szkodę w wyniku samowolnego, zamierzonego postępowania pracownika. Dowody należy zacząć zbierać najszybciej jak to możliwe – mając na uwadze to, że dowodem może być wszystko, co nie jest sprzeczne z prawem.
Nie można dopuścić do sytuacji, w której na etapie sporządzania pozwu przeciwko pracownikowi okazuje się, że nie można odzyskać np. nagrania z monitoringu czy też zdjęć wykonanych przez innego pracownika.
Co trzeba wykazać w sądzie?
W procesie o odszkodowanie pracodawca będzie musiał wykazać:
- winę pracownika,
- bezprawność działania pracownika,
- szkodę pracodawcy oraz
- związek przyczynowy między działaniem pracownika a powstaniem szkody.
O winie pisałam w poprzednim wpisie. Bezprawność działania pracownika polega natomiast na niewykonaniu lub nienależytym wykonaniu tzw. obowiązków pracowniczych. Wynikają one z Kodeksu pracy (art. 100) oraz z rodzaju wykonywanej pracy (stanowiska, czy konkretnych poleceń pracodawcy). Jest to zatem kwestia do odrębnej oceny w każdym przypadku. Pamiętajmy, że w stosunku do pracowników na stanowiskach kierowniczych wymagania mogą być wyższe.
Szkodą pracodawcy mogą być nie tylko rzeczywiście poniesione straty, ale i utracone korzyści, których pracodawca mógł się spodziewać, gdyby pracownik nie wyrządził mu szkody. Jak pokazuje praktyka, wykazanie hipotetycznej szkody w postaci utraconych korzyści wymaga pewnego wysiłku. Trzeba udowodnić, iż w świetle doświadczenia życiowego utrata tych korzyści z dużym prawdopodobieństwem faktycznie wystąpiła. Czasami konieczna będzie pomoc specjalistów, np. z zakresu finansów i rachunkowości.
Adekwatny związek przyczynowy istnieje, gdy pracownik zrobił coś w wyniku czego powstała szkoda. Odpowiada on tylko za typowe następstwa swoich działań.
Często zdarza się, że nie można ustalić bezpośredniego związku przyczynowego. Co wtedy? Jeżeli występują inne współprzyczyny szkody, sąd będzie badał każdą z nich. Musimy wówczas wykazać, że określone zdarzenie stworzyło warunki do powstania innych przyczyn, z których dopiero ta ostatnia stała się bezpośrednią…
Podsumowując
Pracodawca może odzyskać wartość pracowniczej szkody i potencjalnych utraconych korzyści. Musi jednak szybko zabezpieczyć dowody pamiętając, że są nimi nie tylko dokumenty! Już na tym etapie warto skorzystać z pomocy specjalistów.
Artykuł został opublikowany na blogu Lexplorers.pl
Zapis windykacyjny skuteczny za granicą
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał ważny wyrok dotyczący międzynarodowych spraw spadkowych. Otwiera on drogę do skutecznego przenoszenia na spadkobierców własności majątku położonego zagranicą z wykorzystaniem zapisu windykacyjnego.
Sprawa, zakończona wyrokiem z dnia 12 października 2017 r. (sygn. C-218/16) opierała się na przepisach Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 650/2012 z dnia 4 lipca 2012 r., regulującego kwestie jurysdykcji, prawa właściwego i uznawania/wykonalności orzeczeń w sprawach spadkowych w państwach członkowskich UE („Rozporządzenie”).
Polski testament, niemieckie aktywa
Sprawa dotyczyła polskiej obywatelki mieszkającej w Niemczech, która chciała spisać przed notariuszem w Polsce testament. Zgodnie z art. 22 Rozporządzenia była ona uprawniona do wyboru prawa państwa, którego obywatelstwo posiada jako prawa, któremu podlega ogół spraw dotyczących jej spadku. W testamencie chciała zamieścić zapis windykacyjny, który umożliwiałby jej mężowi nabycie udziału w nieruchomości znajdującej się na terytorium Niemiec po jej śmierci.
Zapis windykacyjny (art. 9811 Kodeksu cywilnego) pozwala spadkodawcy rozporządzić konkretnymi składnikami spadku w taki sposób, że zapisobiorca windykacyjny (beneficjent zapisu) staje się z chwilą śmierci spadkodawcy wprost uprawniony do składnika majątku stanowiącego przedmiot zapisu. W przypadku testamentu bez zapisu windykacyjnego, jeśli spadkobierców jest więcej niż jeden, konieczne jest uprzednie przeprowadzenie działu spadku. Dopiero wtedy własność konkretnego aktywa przechodzi na wyłączną własność spadkobiercy.
W sprawie będącej przedmiotem postępowania problemem był fakt, że nieruchomość będąca przedmiotem zapisu położona była w Niemczech. Tymczasem instytucja zapisu windykacyjnego nie jest znana prawu niemieckiemu. W Niemczech istnieje jedynie instytucja tzw. „zapisu damnacyjnego”, który po śmierci spadkodawcy rodzi tylko stosunek obligacyjny dla zapisobiercy. Brak jest zaś skutku bezpośredniego nabycia własności. Innymi słowy, podobnie jak w przypadku polskiego „zwykłego zapisu”, zapisobiercy (beneficjentowi) przysługuje tylko roszczenie do spadkobierców o przekazanie mu przedmiotu zapisu. Polska notariusz, do której udała się wspomniana wcześniej obywatelka Polski odmówiła w związku z tym dokonania czynności notarialnej. Uznała, że ponieważ instytucja zapisu windykacyjnego nie występuje w prawie niemieckim, sporządzony przez nią testament byłby sprzeczny z prawem. Wobec notariusz zostało wniesione zażalenie, a następnie sprawa trafiła przed Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim, który zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniem prejudycjalnym.
Pytanie do TSUE
Polski Sąd w pytaniu prejudycjalnym przywołał trzy przepisy z Rozporządzenia, które jego zdaniem mogły mieć znaczenie w niniejszej sprawie.
Pierwszy dotyczył wyłączenia spod stosowania Rozporządzenia charakteru praw rzeczowych. Zasadą jest, że każde państwo ma prawo do samodzielnego kształtowania katalogu praw rzeczowych w swoim systemie prawnym i inne państwa nie mogą takiego katalogu zmieniać. Trybunał Sprawiedliwości uznał jednak, że zarówno zapis windykacyjny w Polsce, jak i zapis damnacyjny w Niemczech to tylko sposoby przeniesienia własności. Samo prawo własności jest znane w obu państwach i nie można mówić, że uznanie zapisu windykacyjnego w Niemczech naruszało w ten sposób przepisy Rozporządzenia.
Drugi przepis przewidywał wyłączenie spod stosowania Rozporządzenia kwestii wpisów do rejestru praw do nieruchomości. Trybunał uznał, że w badanej sprawie chodzi o nabycie praw, a nie o kwestię rejestracji praw. W stosunku do nabycia prawa wpis jest jedynie czynnością wtórną. Przesłanki nabycia praw nie należą do katalogu kwestii wyłączonych z zakresu zastosowania Rozporządzenia.
Trzeci przepis dotyczył sytuacji, gdy dana osoba powołuje się na prawo rzeczowe zgodnie z prawem właściwym dla dziedziczenia, które nie jest znane w innym państwie członkowskim. Według Rozporządzenia prawo to podlega dostosowaniu do najbardziej odpowiadającego mu prawa rzeczowego przewidzianego w prawie tego państwa. Trybunał po raz kolejny zauważył jednak, że przepis ten nie dotyczy rozpatrywanej sprawy. Zapis windykacyjny to tylko sposób przeniesienia własności, a samo prawo własności jest znane zarówno w Polsce jak i w Niemczech. Trybunał podkreślił przy tym, że ważną zasadą w kontekście niniejszych rozważań jest zasada jednolitości statutu spadkowego, która wyznacza cel jakim jest poczucie pewności prawa oraz uniknięcie fragmentaryzacji prawa dziedziczenia. Prawu dziedziczenia powinien podlegać ogół spraw dotyczących spadku, to znaczy cały majątek spadkowy.
Podsumowując, Trybunał orzekł, że przywołane w pytaniu prejudycjalnym przepisy nie stanowią przeszkody dla uznania przez organ państwowy państwa członkowskiego skutków rzeczowych znanego prawu właściwemu dla dziedziczenia wybranemu przez spadkobiercę. Oznacza to, że w niniejszej sprawie polska notariusz nie powinna była odmówić sporządzenia aktu notarialnego, a zapis windykacyjny odnoszący się do nieruchomości w Niemczech będzie skuteczny.
Skutki wyroku
Przywołany wyrok jest przykładem dalszej harmonizacji praw państw członkowskich i znoszenia barier między nimi. Początkowo rzeczywiście można powziąć wątpliwości, czy oczekiwanie uznania przez zagraniczne państwo skutków rzeczowych nieznanego w jego systemie prawnym zapisu windykacyjnego nie jest zbyt dużą ingerencją. Przyjęcie jednak wykładni Trybunału pozwala obywatelom swobodnie dysponować swoim majątkiem na wypadek śmierci. Jest to ważne z punktu widzenia obywateli polskich z uwagi na skalę migracji osób i majątku w Europie oraz coraz częstsze korzystanie z instytucji zapisu windykacyjnego, którego istnienie nie jest regułą w Unii Europejskiej. Otwiera również drogę do ciekawych sytuacji odwrotnych. Przykładowo, w Polsce możemy mieć do czynienia z przenoszeniem własności majątku spadkowego na podstawie instytucji nieznanych prawu polskiemu (zwłaszcza z państw obszaru common law jak Irlandia czy Cypr).
Artykuł został opublikowany na blogu Lexplorers.pl